wtorek, 25 marca 2014

Samoakceptacja

     Czy kiedykolwiek udało się komuś stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie: "Jestem piękny/piękna" i wierzyć samemu sobie, ale tak w 100%? Podejrzewam, że tak. Jednak istnieją setki ludzi, którzy patrząc w lustro widzą przede wszystkim swoje niedoskonałości, które niejednokrotnie sami wyolbrzymiamy. Czy da
się coś z tym zrobić?




Oczywiście! Mamy 3 rozwiązania:

  1. dalej użalać się nad sobą 
  2. zmienić to co nam się nie podoba
  3. zaakceptować to, co nam się nie podoba
Źródło
      Wiem, łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. Zazwyczaj tak jest. Ale wiecie co? Jeżeli przez całe życie będziemy przejmowali się tymi wszystkimi "ale" do samego siebie, to umrzemy nie mając z życia nic. A przecież trzeba z niego czerpać całymi garściami!

     Najłatwiejsza jest z pewnością pierwsza opcja - siąść i nic nie robić. Przecież taki jestem i nic tego nie zmieni. Przez jakiś czas sama tak myślałam, ale potem jakoś udało mi się zmobilizować i udowodnić, przede wszystkim samej sobie, że mogę być, taka jak chcę.

     Przez ostatnie kilka miesięcy miałam kompleks dotyczący mojej twarzy ( trądzik), zębów ( niektóre są krzywe) i nóg, a w szczególności ud ( cały czas myślałam, że są za grube). I co robiłam? Nie uśmiechałam się, chodziłam w zbyt dużych ciuchach, starałam się ukryć twarz. Koniec z tym!- powiedziałam sobie i zaczęłam działać. I Wam też to polecam. Jeżeli coś Wam nie odpowiada lub się Wam nie podoba, zmieńcie to!
   
     Na początku, dowiedzcie się, gdzie leży przyczyna Waszych problemów. Czy jest to rzeczywisty problem czy tylko wyolbrzymiony, leżący w Waszej psychice. Jeżeli na prawdę jest coś nie tak, polecam udać się do specjalisty( np. jak ja w sprawie trądziku). Ktoś, kto się na tym zna, z pewnością uczyni więcej dobrego, niżbyście działali na własną rękę.

    Natomiast jeżeli to Wasza psychika, możecie spróbować działać sami. Możecie na przykład porozwieszać kartki przy lustrze itp. z napisami: " Mam piękny uśmiech", " Jestem wspaniałą osobą" czy "Podobam się sobie". Takie nieco narcystyczne podejście, z czasem przestawi coś w Waszej głowie i inaczej zaczniecie postrzegać świat i siebie.
 
     Ja za swojej strony, polecam jeszcze jakąkolwiek aktywność fizyczną. Choćby zwykły spacer. Pozwoli ona Wam się wyciszyć, pozbierać myśli, odpocząć. A hormony szczęścia sprawią, że nie będziecie mogli przestać się uśmiechać!

     Pamiętajcie również, żeby regularnie, co jakiś czas, sprawiać sobie jakieś przyjemności. Może to być wizyta u fryzjera, kosmetyczki czy nawet coś słodkiego! Ważne, aby to Wam sprawiło przyjemność.

     Zostawiam Was z pewną amerykańską piosenkarką i jej utworem, który na pewno znacie :)


      Matko, jak się rozpisałam. Dajcie znać, czy moje rady, choć w małym stopniu pozwoliły Wam pokochać siebie. Pozdrawiam! ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz